Wpis
Dziś na blogu niemalże klasyka. Bo szpinak stał się w ostatnich latach jakby bardziej modny, jak gdyby ktoś go odczarował. Mnie się nigdy źle nie kojarzył, bo mama w kuchni go nie używała. A dlaczego? No właśnie dlatego, że podawano szpinak w internacie szkolnym w formie zielonej papki. Ja najczęściej przyrządzam potrawy ze świeżych listków i bardzo go lubię. Mój mąż, również niezniechęcony szpinakiem w dzieciństwie, podziela moje kulinarne preferencje szpinakowe. Polubiliśmy również ser pleśniowy, miejmy nadzieję, że kiedyś polubią zarówno szpinak, jak i pleśniaka nasi synowie.
Nadchodzi wiosna, choć za oknem śnieg i mróz. I po raz kolejny o tej porze roku gotujemy na zielono z Gosią. Zielono mi 2018 to bardzo lubiana przeze mnie kulinarna inicjatywa, bo uwielbiam zielone warzywa...
Składniki:
9 naleśników
opakowanie świeżego szpinaku
3 ząbki czosnku
olej, masło klarowane
trójkąt sera Lazur 100 g
kostka miękkiej fety 270 g
pieprz do smaku
Czosnek obrać, drobno posiekać, podsmażyć na niewielkiej ilości oleju lub klarowanego masła na niedużym ogniu. Partiami wsypywać na patelnię szpinak i dusić. Zdjąć z ognia i ostudzić. W misce rozdrobnić widelcem sery - fetę i Lazur. Wymieszać z ostudzonym szpinakiem, dokładnie wymieszać, doprawiając do smaku pieprzem. Farszem smarować cienko środek każdego naleśnika. Naleśniki zwijać w rulon. Obsmażyć z obu stron na słoty kolor na oleju lub maśle klarowanym.
ale dawno nie jadłam naleśników!
jak dla mnie to smaki idealne szpinak i ser pleśniowy...też nie jadałam w czasach dzieciństwa szpinaku bo sie go u mnie w domu nie jadało ... teraz uwielbiam:)
Uwielbiam naleśniki -ze wszystkim :D
Naleśniki ze szpinakiem i fetą robię często. Sera pleśniowego jeszcze do tego połączenie nie dawałam. Chętnie spróbuję :)
choć za szpinakiem nie przepadam to na takiego naleśnika z chęcią bym się skusiła
Z takim nadzieniem naleśniki bardzo lubię :)
Przeważnie naleśniki u nas są na sodko ale taką wersją też byśmy nie pogardziły :)
Ja ze szpinakiem lubię się i to bardzo. Nawet szpinak w postaci zielonej papki mnie nie odstrasza ;) Pysznie nadziane naleśniki.
Bardzo lubię to danie, jednak jeszcze nigdy nie wyszło mi atrakcyjne wizualnie. U Ciebie wygląda bezbłędnie:)